niedziela, 5 stycznia 2014

#2 - Pierwsze kroki z olejowaniem

Mam obsesję.

Na punkcie włosów.

Nigdy nie robiłam z nimi nic szczególnego, bo zanim wyjechałam na emigrację (z której na szczęście już niedługo wracam), nie widziałam potrzeby, by zanadto się nimi zajmować. Zazwyczaj wystarczał dobry szampon i odżywka. Podcinałam co miesiąc, nie używam suszarek, lokówek, prostownicę od wielkiego święta, nie spinałam też gumką, więc włoski rosły sobie ładnie, w dobrym stanie, opadały mi na ramiona i cieszyły swoją obecnością.

Niestety, do czasu.

Na emigracji woda okropna. Twarda, chlorowana. Koszmar dla włosów i skóry. I tak po dwóch latach zauważyłam, jak boleśnie odbiła się na stanie moich włosów. Z uwielbianego przeze mnie naręcza blond kosmyków, zrobiły się szare, matowe, zniszczone i okropnie suche. Nadal nie przekonałam się do suszarek i lokówek, ale praca w dusznym i zakurzonym pomieszczeniu zmusiła mnie do spinania włosów, coraz już dłuższych, by na oczy nie zachodziły. A potem przychodził wieczór, czas mycia, a ja czułam się, jakbym ręką po tarce jeździła, w takim stanie moje smętnie obecnie zwisające kosmyki były. 

Przeszukałam google.

I trafiłam na artykuły o olejowaniu. Z początku olałam. Jaki jest sens olejować włosy, skoro ta woda i tak wszystko zniszczy? Szkoda mi było pieniędzy i zachodu. Ale coś zrobić musiałam. I tak natrafiłam na to cudo :



Całkowitym przypadkiem wypatrzyłam go na okładce katalogu Avon i stwierdziłam, że od czegoś zacząć trzeba. Kurzył się na półce przez dwa miesiące, aż w końcu zdecydowałam się go użyć. Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Wtarłam olejek w mokre włosy, po myciu i zostawiłam na noc. Rano okazało się, że ponowne mycie włosów nie jest potrzebne. Włosy były puszyste, pachnące i cudownie nawilżone. Nie używam go jednak codziennie, z reguły, dwa razy w tygodniu i jak widzicie, powoli mi się kończy. Jestem jednak zachwycona działaniem i na pewno do niego wrócę.

Jednak mój romans z drugim cudem, które znalazłam (również przypadkiem) w sklepie, jest nieco bardziej skomplikowany :



Olej ten nakłada się bowiem na umyte i mokre włosy wieczorem i zostawia na całą noc. Nie mam niestety czasu, by myć rano włosy, więc użyłam jak do tej pory tylko raz, męcząc się okrutnie, bo po nałożeniu na włosy i skalp, miałam na głowie okropnie oleiste strąki, a tego wręcz nienawidzę. Efektu wielkiego rano nie zauważyłam, ale nie skreślam oleju od razu, bo wiem, że niestety w tym przypadku na efekty regeneracji przyjdzie mi trochę poczekać. Jestem jednak pełna optymizmu, bo chcę znów mieć śliczne blond kosmyki, a nie szare, brzydkie nie wiadomo co...

A wy? Używacie olejów, polecacie jakiś, jakie są wasze wspomnienia z nimi związane? Używać dalej, czy próbować coś innego?


5 komentarzy:

  1. Nigdy nie słyszałam o olejowaniu włosów, ale może warto wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja jestem strasznym leniuchem w tej kwestii, ale od czasu do czasu nakładam olej, jak już mam całkowicie przesuszone. polecam Ci gorąco olej arganowy i olej lniany. i spróbuj też metodę nie na całą noc - tylko tak 1-2 h przed myciem głowy nakładasz na mokre włosy (lub suche, zależy jak u Ciebie się lepiej sprawdza).

    OdpowiedzUsuń
  3. A używasz oleju w czystej formie, czy w dodatku, do jakiegoś kosmetyku? (bo widziałam, że takie też są) i czy mogłabyś podać konkretny produkt? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja obecnie używam Khadi- śmierdzi przeokrutnie, ale efekty naprawdę spektakularne. Mam bardzo dużo nowych włosów, nawet fryzjer spytał, czego używam.
    Powodzenia w prowadzeniu bloga, będę zaglądać. Hasi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś na włosy też mi się przyda tylko że ja używam lokówki, prostownicy ale przede wszystkim suszarki. O olejowaniu nie słyszałam...ale do kosmetyków do włosów z avonu jestem sceptyczna. Daj znać po dłuższym używaniu jaki efekt to może się skusze ;)

    OdpowiedzUsuń